Rozegrany w Chamonix Puchar Świata we wspinaczce na czas dał polskiej reprezentacji wspaniały wynik ale w roli głównej tym razem nie wystąpili tarnowscy wspinacze. Liczna polska ekipa miała nadzieję na sprawienie miłej niespodzianki i złamanie dominacji wspinaczy z Rosjan i Ukrainy, którą potwierdziły już eliminacje.
Wśród mężczyzn na 16 zawodników, którzy wywalczyli awans do fazy pucharowej, aż 10 stanowili Rosjanie i Ukraińcy. Eliminacje panów były nieco nerwowe ale ostatecznie do najlepszej 16 awansowali Łukasz Świrk (miejsce 7., czas 6,72 s) i tarnowianie Jędrzej Komosiński /AZS PWSZ Tarnów/ (miejsce 12., czas 7,03) oraz Marcin Dzieński /Pałac Młodzieży Tarnów/ (miejsce 15., 7,08 s). Paweł Sikora z czasem 8,77 Wśród pań awans uzyskały Aleksandra Rudzińska (3. pozycja, 9,03 s), Edyta Ropek /Tarnovia Azoty Tarnów Alpinus Team)/ (4. miejsce, 9,31 s) oraz Klaudia Buczek /Tarnovia/ (14. miejsce, 10,55 s).
Uzyskane czasy spowodowały, że już w pierwszym biegu musiały ze sobą rywalizować reprezentantki Polski. Będąca w bardzo dobrej dyspozycji Aleksandra Rudzińska z lubelskiej Skarpy wyeliminowała Klaudię Buczek stosunkiem czasów 9,48 s – 10,39 s. Edyta Ropek została rozstawiona w parze z Anastazją Sawisko z Ukrainy. Polka rozpoczęła wolno, ale z każdym kolejnym przechwytem nabierała prędkości i ostatecznie to tarnowianka awansowała do kolejnej rundy. Tam spotkała się z Aliną Gajdamakiną (RUS). Niestety w połowie dystansu Edyta pechowo odpadła od ściany i w ten sposób zakończyła start w zawodach. Ostatecznie zajęła 8. miejsce.
Galeria z zawodów, foto: Mauro Binelli >>>
Polacy w fazie pucharowej nie odegrali niestety większej roli. Żaden z nich nie awansował do kolejnej rundy, gdyż czasy uzyskane w eliminacjach powodowały, że za przeciwników mieli wspinaczy, którzy ostatecznie zajmowali miejsca medalowe. Marcin Dzieński został wyeliminowany przez Daniłę Boldyrewa, który ostatecznie stanął na drugim miejscu podium, a Łukasz Świrk przegrał z Arsenijem Szewczenko z Rosji. Najdłużej trwała sportowa przygoda Jędrzeja Komosińskiego. Zawodnik AZS PWSZ Tarnów biegał w parze z Jarosławem Gontarykiem. Ukrainiec nie popełnił żadnego błędu i mimo bardzo szybkiego biegu Jędrzeja (6,66 s czyli tylko 6 setnych sekundy gorzej od własnego rekordu Polski) jako pierwszy uderzył w wyłącznik zegara czasu. Popularny Komos zgłosił jednak incydent techniczny związany ze złym wybieraniem liny przez asekurantów. Protest tarnowskiego akademika ostatecznie został przez sędziów uwzględniony i wspinacze jeszcze raz stanęli na starcie. W powtórce to jednak Gontaryk ponownie okazał się lepszy, natomiast Komosiński nie wytrzymał presji i popełnił serię błędów. Ostatecznie najwyżej z Polaków uplasował się Marcin Dzieński, wychowanek trenera Marcina Bibry, który w przegranym biegu pobiegł bardzo dobrze – 6,86 s. dało mu 10. miejsce. Łukasz Świrk był 11., a Jędrzej Komosiński – 12.
Tak więc w zawodach pozostawała już tylko Aleksandra Rudzińska, która w dobrym biegu pokonała Annę Tsyganową. Ten moment był chyba przełomowy dla Polki, która uwierzyła, że mimo wieku juniorskiego jest w stanie rywalizować ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodniczkami z Rosji. W półfinale lublinianka wyeliminowała Natalię Titową i stanęła przed wielką szansą walki o złoto Pucharu Świata! W wielkim finale zmierzyła się z Aliną Gajdamakiną. Obie zawodniczki wytrzymały napięcie i oddały bezbłędne, szybkie biegi. O ułamek sekundy była jednak lepsza Polka i to ona mogła się cieszyć z pierwszego w swej karierze zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata seniorów! Uzyskała znakomity czas, który stał się jednocześnie nowym rekordem Polski. Zegary na wyświetlaczach podały czas poniżej 9 sekund (dokładność do trzeciego miejsca po przecinku), jednak zgodnie z przepisami międzynarodowymi sędziowie dokonali zaokrąglenia i w protokole został oficjalnie podany wynik 9,00 s. Tak więc bariera 9 sekund w dalszym ciągu czeka na złamanie przez zawodniczkę z Polski.
Jędrzej Komosiński (AZS PWSZ Tarnów): w Chamonix nie biega mi się dobrze – nie lubię specyficznego tarcia tej ściany, a w zasadzie jego braku. Mam też zastrzeżenia co do wielkości chwytów. Ale warunki dla wszystkich są jednakowe. Kluczem do dobrego wyniku było zajęcie wysokiego miejsca w eliminacjach. W pierwszej próbie popełniłem błąd przy wstawieniu się w stopień i zaczęły się nerwy, gdyż druga próba nie pozostawiała mi miejsca na żadną pomyłkę. Biegłem nieco sztywno i to od razu miało przełożenie na czas – 7,03 dało tylko 12. miejsce i trudne rozstawienie. Mam też duże zastrzeżenia do pracy asekurantów. Już w eliminacjach czułem spory dyskomfort związany z ich sposobem odbierania liny. W fazie pucharowej złożyłem z tego powodu protest, gdyż mimo, że pobiegłem bardzo szybko, to mogło być jeszcze lepiej i naprawdę była szansa na pokonanie Gontaryka. W powtórce nie udało mi się jednak utrzymać spokoju, przeciwnik moim zdaniem chyba nieco „zagrywał” żeby mnie zdekoncentrować, a sędziowie w ogóle nie reagowali. Trudno, dwunaste miejsce mnie zupełnie nie satysfakcjonuje, ale ważne, że oddałem na tej ścianie jeden bardzo szybki bieg. Mam nadzieję, że te doświadczenia zaprocentują w przyszłości.